Jak zacząć przygodę ze sportem i nie skończyć jej po kilku tygodniach?

Czy zdarza ci się obiecywać sobie: od jutra zacznę ćwiczyć, zapiszę się na basen, na aerobik, na siłownię?

Któż tego nie zna? To jedno z najczęściej składanych obietnic obok przechodzenia na dietę od bliżej nieokreślonego poniedziałku.

Niedawno minął rok odkąd zaczęłam regularnie biegać. Nigdy bym nie przypuszczała, że uda mi się wytrwać w swoim postanowieniu. Złożyło się na to wiele czynników, ale dziś przyznam że jestem z siebie niezwykle dumna.

Moja historia rozpoczęła się bardzo niespodziewanie. Jako dziecko nigdy nie lubiłam sportu. Jestem z tych, którzy wmawiali sobie różne dolegliwości, byleby tylko wyprosić u rodziców zwolnienie z w-f-u (o ironio! dziś jestem tego wielkim przeciwnikiem). Nie zawsze się jednak udawało :). Kiedy musiałam zaliczyć na ocenę biegi długodystansowe było to dla mnie wielka karą i cierpieniem. Nawet na dwóję musiałam poprawiać wyniki 😉 . Słaba kondycja, dawała się we znaki i potęgowała wstyd i niechęć do aktywności fizycznej.

Jako dorosła osoba musiałam ten opór przełamać. Związek z miłośnikiem każdej dyscypliny sportowej zmuszał mnie do pokonania swoich słabości. Nigdy bym jednak nie podejrzewała siebie, że przekonam się do biegania. W listopadzie ubiegłego roku z dnia na dzień podjęłam decyzje, że nauczę się biegać. Tak właśnie- bieganie wymaga odpowiedniej wiedzy. Podstawowym błędem każdego, kto chce uprawiać tę dyscyplinę, jest brak odpowiedniego przygotowania merytorycznego.

Przeczytałam mnóstwo porad: jak zacząć biegać, jak się przygotować, jak się ubierać, jak stopniowo zwiększać aktywność fizyczną, jak unikać zakwasów…  a następnego dnia kupiłam specjalne buty, które ustawiłam w widocznym miejscu, tak by przypomniały mi o moim postanowieniu.

Właśnie drugą wskazówką, jaką mogłabym udzielić początkującym, zaraz po odpowiednim przygotowaniu merytorycznym, byłaby właśnie jakaś inwestycja, związana z realizacją planu. Wydatek pieniędzy na strój lub karnet na siłownie bywa często skuteczną motywacją do dalszych działań.

Początki nie były łatwe. Po ostygnięciu pierwszego zapału miewałam chwile zwątpienia. Na pewno nie jest łatwo zwalczyć w sobie głos wewnętrznego leniucha, który nie raz podpowiadał:

„ zostań dziś w domu, jesteś przecież taka zmęczona po całym dniu pracy, jest zimno, ciemno, a w domu tak przyjemnie, odpocznij sobie, nie przemęczaj się dodatkowo … ”

Itp., itd…. znacie ten głos? wymówek nie ma końca…

Ilekroć to słyszałam, ubierałam buty, wkładałam strój i tym bardziej wychodziłam pobiegać. Rozpoczynałam od bardzo wolnego tempa. Stopniowe budowanie kondycji zapobiega nadmiernej eksploatacji organizmu, a co za tym idzie szybkiej rezygnacji. Jednym z najczęściej popełnianych błędów przez osoby zaczynające przygodę z aktywnością fizyczną są zbyt częste i zbyt intensywne ćwiczenia, które bardzo obciążają mięsnie, stawy i naszą wytrwałość. Częste są przypadki, kiedy codzienny trening bez odpowiedniej rozgrzewki i czasu na regenerację, przyczyniał się do ostrych stanów zapalnych mięśni. Efekt taki sam- wzmocnienie w sobie przekonania, że sport nie jest dla mnie!! Umiar i rozwaga powinna obowiązywać zawsze.

A zatem w moim przypadku, na początku były to bardziej szybkie marsze połączone z momentami biegu, w tempie umożliwiającym swobodną rozmowę. Budowałam swoja kondycję stopniowo wydłużając okres biegów, ograniczając tym samym momenty marszu. Ważną zasadą jest to, że bardziej niż intensywność treningu liczy się jego długość i systematyczność.

W pierwszym miesiącu biegałam z mężem, więc było mi nieco łatwiej. Później do wspólnego biegania namówiłam koleżankę, co uważam za strzał w dziesiątkę. Zapewniało to przede wszystkim skuteczną motywację (mimo że czasem nie chciało mi się wyjść, to byłam przecież umówiona, a dane słowo to sprawdzian dla mego honoru J oczywiście koleżanka myślała podobnie ). Dodatkowo nasze pogaduchy w trakcie biegania zapewniały rozrywkę i sprawiały, że czas szybciej mijał. Kolejną radą jest zatem znalezienie partnera, choć nie jest to absolutnie jedynym gwarantem sukcesu.

Kiedy dostrzegałam efekty regularnego biegania, wiedziałam że będzie to przygoda na dłużej. Korzyści dla sylwetki są oczywiste. Nawet kiedy zdarzały się szaleństwa żywieniowe, wiedziałam że spalę dodatkowe kalorie podczas wysiłku. Poprawił się także wygląd skóry, znikał cellulit, ciało nabrało jędrności, poprawiła mi się cera, miałam więcej energii, lepiej się wysypiałam, co ciekawe znikało zmęczenie. Wiedza, że robię coś dla siebie, dla swego zdrowia, zapewniała dodatkową satysfakcję i przynosiło samozadowolenie, dumę z siebie i swojej wytrwałości. Wiara we własne możliwości sięgała bardzo wysoko. Przekonywałam się, że nie ma dla mnie rzeczy niemożliwych, skoro pokonałam swoją największą słabość- niechęć do biegania.

Naukowcy, lekarze, żywieniowcy, trenerzy, wszyscy podkreślają, jak ważnym czynnikiem zarówno w zapobieganiu, jak i leczeniu wszystkich chorób jest aktywność fizyczna. Udowodnione wieloma badaniami dobroczynne działanie regularnego wysiłku polega głównie na:

  • pozytywnym wpływie na układ krążenia (wzrost stężenia cholesterolu frakcji HDL, obniżenie poziomu trójglicerydów, obniżenie poziomu homocysteiny, o której pisaliśmy w artykule poświęconym miażdżycy TU)- jest to zatem ważny element walki z nadciśnieniem czy miażdżycą,
  • poprawie gospodarki węglowodanowej (wzrost wrażliwości na insulinę i poprawa tolerancji glukozy), stąd jest jednym z głównych zaleceń dla osób chorych na cukrzycę,
  • sprzyjaniu utrzymania lub osiągnięcia prawidłowej wagi,
  • usprawnieniu procesów metabolicznych,
  • redukcji stresu, jednego z głównych przyczyn wszystkich chorób (zgodnie z powiedzeniem- „matką wszystkich chorób jest zła dieta, a ojcem stres”),
  • wzroście aktywności układu antyoksydacyjnego (poprzez oddech z organizmu usuwane są toksyny- tlen to życie, energia, która napędza do działania i wypędza to co nam nie służy),
  • ogólne zwiększenie wydolności, a także odporności organizmu.

Zalecenia dotyczące długości trwania treningów i ich częstotliwości są różne. Aczkolwiek uznaje się, że takie dobroczynne działanie dla ogólnego stanu zdrowia człowieka uzyskuje się przy umiarkowanej aktywności ruchowej na miarę ok. 30 minut dziennie (według zaleceń Światowej Organizacji Zdrowia) przez 5 dni w tygodniu lub ok. 120-180 minut łącznie w tygodniu.

Oczywiście nie zawsze udaje mi się biegać tyle, ile bym chciała. Staram się, aby odbywało się to 3 razy w tygodniu po ok. 40 minut, choć bywa róznie. Ale nawet jeśli przychodzą przerwy, są bardzo krótkie. Ostatnio przekonałyśmy się z koleżanką, że po kilku dniach braku aktywności, czegoś nam brakuje. Bieganie stało się częścią naszego życia, elementem codzienności.

Tego właśnie życzę wszystkim, którzy czują w sobie potrzebę dbania o swoje zdrowie i dobre samopoczucie. Aby aktywność fizyczna stała się dla was nawykiem na miarę mycia zębów 😉 i czystą przyjemnością.

Ruszajcie  się zatem na zdrowie 🙂 !

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments